Przejdź do treści

KORESPONDENCJE. INGERENCJE. PROWOKACJE.

Ogłoszenie
Opublikowano 23 Maj 2017

Wystawa na 75. urodziny Eugeniusza Geta Stankiewicza w Domku Miedziorytnika Uroczysty finisaż w dniu 25 maja 2017 (czwartek) o godzinie 15.00

KORESPONDENCJE. INGERENCJE. PROWOKACJE.

Wystawa na 75. urodziny Eugeniusza Geta Stankiewicza sięga w swoim podstawowym trzonie do okresu około roku 1975. Trzydziestoparoletni wówczas artysta, były student Wydziału Architektury Politechniki Wrocławskiej i absolwent wrocławskiej Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych, już dobrze znany w artystycznym środowisku miasta, jest zatrudniony w Pracowni Sitodrukowej Mera Elwro, gdzie m. in. eksperymentuje na własną rękę z nową dla niego techniką graficzną.

Stosuje proste rozwiązania, opiera się na fotografii, drukach i rękopisach, ale znać już w tych pracach bardzo dojrzałą osobowość artystyczną, w równym stopniu zainteresowaną otaczającą go rzeczywistością, co światem kultury – nie tylko sztuki, ale także literatury oraz teatru. Korespondencja między nimi przebiega na płaszczyźnie plakatu. Ale plakaty Geta Stankiewicza, jakie tu zobaczymy, są nieco zwodnicze – nie powstały na zamówienie teatrów, ale na jego własne, pełniąc rolę pretekstu dla autorskiej wypowiedzi, np. na temat współczesnych obyczajów, w szczególności seksu, miłości i komplikacji, jakie one potrafią stwarzać ludziom.

Mogą nas zaintrygować w tych pracach koncepty artysty, ale zwróćmy uwagę, że inspiracje czerpał on ze zwykłej codzienności; nie on w nią ingerował, ale to rzeczywistość podsuwała mu niemal gotowy materiał. Get był w tym przypadku poniekąd tylko listonoszem. Dostrzegał jednak wielki potencjał „realu", a dorzucając do niego swoje trzy grosze, przekształcał surowe świadectwa rzeczywistości w symboliczne artefakty.

W swoim dialogu z plakatem (a toczył go na różnych polach) potrafił również prowokować. W czasie, z którego pochodzi większość prezentowanych na tej wystawie prac, Get kierował swoją uwagę nie tylko na kwestie związane z życiem pojedynczych ludzi, interesowały go w równym stopniu kwestie społeczne, a to już były w PRL kwestie stricte polityczne. Skromnym dowodem na to jest „Ubu", pierwotnie pokazany w zestawie podobnych prac na wystawie w galerii „Jatki" w roku 1976. Przedrzeźniały one propagandowe plakaty PZPR, a ten był „portretem", jak to natychmiast odczytała publiczność – „członka z ramienia partii". Dodajmy, żeby było śmieszniej, iż w pierwszej wersji ów portret nie był podpisany „Ubu", ale „Get", był to więc autoportret.

Jako ciekawostkę zarejestrujmy, że w tym samym czasie oficjalny portret Alfreda Lampego, po drobnej ingerencji artysty, zmienił się w szacowny wizerunek Eugeniusza Stankiewicza.

Get nie walczył z komuną, droczył się z nią i ośmieszał. Potrafił przewrotnie przyjąć na siebie w tym celu nawet rolę cenzora, żeby pomóc swemu przyjacielowi Andrzejowi Czeczotowi przeprowadzić inną prowokację – w imię wolności słowa i obrazu.

Sitodruk, zwany też serigrafią, pozwalał Getowi przeżyć i utrzymać niezależność przez całe lata siedemdziesiąte. Stan wojenny odebrał mu to narzędzie. Prezentowany na wystawie „warstwowy" plakat z wystawy w nowojorskim Janus Screen Graphics Studio z roku 1990, był chwilowym powrotem do tej techniki, ale jest też chyba ostatnim dziełem, jakie przy jej pomocy Eugeniusz Get Stankiewicz wykonał.

Mirosław Ratajczak

Informacja: Marek Stanielewicz

zamieścił: Tomasz Niedziółka

Pozostałe aktualności