Kiedy coś jest tam, gdzie nie powinno być niczego

66P – Subiektywna Instytucja Kultury
ul. Księcia Witolda 66
Wrocław
Zapraszamy na wystawę Irminy Rusickiej i Kaspra Lecnima do 66P – Subiektywnej Instytucji Kultury.
Irmina Rusicka i Kasper Lecnim spotykają się w połowie drogi, zestawiając ze sobą, z pozoru różne, dwie serie prac: fotografie Z powodów innych niż ludzkie (Porzucone krajobrazy) oraz rzeźby wywodzące się z cyklu Pojutrze będzie po wszystkim. To nieoczywiste zestawienie na wystawie buduje osobliwy pejzaż, gdzie nostalgia i tajemniczość zlewają się z dziwacznością form. Zbiór kadrów natury zatopionych w melancholijnej aurze oraz biomorficzne kształty i wzory obiektów powstałych z gruzów budowlanych zwracają uwagę, że otaczający nas świat nie jest spójny tak jakbyśmy sobie tego życzyli. W obu przypadkach kluczowy pozostaje nastrój, który ujawnia się zarówno poprzez treści jak i formę prezentowanych na wystawie prac.
Ten sposób widzenia zaproponowany przez duet Rusicka/Lecnim oparty jest na zderzeniu myślenia spekulatywnego z krytycznym. Kontekstem dla ich rozważań są fatalistyczne wizje teoretyka kultury Marka Fishera, który upatrywał w pojęciach takich jak dziwaczność i osobliwość możliwość kreowania i zrozumienia niepokoju oraz fascynacji nieznanym.
Rusicka fotografuje las, nawiązując do klasycznej XIX-wiecznej metody wykonania odbitek na papierze solnym. Stosował ją m.in. francuski fotograf Eugène-Adalbert Cuvelier, który wykorzystując walory estetyczne tej techniki dokumentował las Fontainebleau ukazując pejzaż z jednej strony pełen romantycznego podziwu dla ogromu i siły natury, a z drugiej strony jego naturalistyczną intymność. Las Fontainebleau w tamtym czasie pozostawał inspiracją dla impresjonistów, barbizończyków, ale także dla licznych pisarzy jak Victor Hugo czy Marcel Proust. Odegrał również ważną rolę w historii ochrony przyrody i rozwoju turystyki krajoznawczej. Artystka fotografie wykonała niedaleko swojego miejsca zamieszkania na pograniczu Mazowieckiego Parku Krajobrazowego, gdzie las w sposób naturalny łączy się z infrastrukturą miejską. Rusicka sięga po kadry ukazujące odrealnione miejsca, pozbawione kategorii czasu. Odnajduje drzewa o dziwnych poskręcanych i powykrzywianych pniach oraz konarach, przepełnione fascynującym mrokiem.
Lecnim tworzy rzeźby, które wykonuje z gruzów i pozostałości pozyskanych z procesu modernizacji domu w stylu kostki polskiej. Kwadratowe domy z płaskim dachem inspirowane modernistycznymi założeniami były niezwykle popularne w Polsce od lat sześćdziesiątych do osiemdziesiątych XX wieku. Artysta wykorzystuje pręty zbrojeniowe, rury alupex, pozostałości cegieł, bloczków gazobetonowych, profili regipsowych, tynków czy innych odpadów pobudowlanych i poremontowych. Stworzone formy i struktury pokrywa przemielonym gruzem lub poliuretanową otuliną: pianką i tkaniną. Poliuretan, jako materiał polimerowy ma wiele wyjątkowych właściwości (np. termoizolacyjność); jest także jednym z niewielu materiałów sztucznych, które w wyniku reakcji chemicznej rosną i pęcznieją przypominając, zadziwiająco – jak na materiał przemysłowy – organiczne formy. Wykorzystując te substraty artysta tworzy obiekty przyjmujące biomorficzne kompozycje. Stają się one czymś nieoczywistym, a ich pierwotna funkcja zanika.
Na wystawie, prace Irminy Rusickiej i Kaspra Lecnima tworzą dziwny i osobliwy krajobraz, po którym przewodnikiem w pierwszej kolejności jest wyobraźnia. Dziwaczne i osobliwe – w ujęciu Marka Fishera – pozwalają nam zobaczyć to, co w środku, z perspektywy tego, co na zewnątrz. Dziwaczne jest tym, co nie pasuje – wnosi w to, co znane, niezrozumienie. Poczucie osobliwości zazwyczaj napotykamy w miejscach opuszczonych, gdzie nieodłącznie towarzyszy nam niepokój. Wystawa obrazuje, jakby powiedział Fisher, rodzaj miejsca o „rozstrojonej tożsamości”, gdzie na zgliszczach tego, co było kiedyś, nie wyrasta nic nowego. W obliczu braku rzeczywistych perspektyw na lepsze jutro, czujemy się dziwacznie i osobliwie.
To swoiste rumowisko rozświetla intensywny pomarańczowy gradient – niczym rozlany na horyzoncie zachód słońca. Na barwę nieba wpływają zarówno czynniki naturalne jak również te wywołane działalnością człowieka. Wybuch wulkanu Tambora w Indonezji w 1815 roku sprawił, że pyły i gazy wulkaniczne okrążyły Ziemię i wpływały na kolor nieba przez kilka lat. W tamtym czasie powstały liczne obrazy Williama Turnera ukazujące zachody słońca. Dziś na podstawie ich analizy naukowcy są w stanie określić poziom zanieczyszczeń obecnych wtedy w powietrzu. Silne erupcje wulkanów na przestrzeni stuleci wpływały na nastroje społeczne, miały swoje skutki klimatyczne, polityczne, ekonomiczne czy kulturowe.
Rusicka i Lecnim proponują rodzaj immersyjnej subwersji – stworzenie ambiwalentnego otoczenia, nakierowanego na wytrącenie z utartych narracji. Artyści zwracają uwagę na to co odrzucone, zmarginalizowane, nietrwałe, tajemnicze. W swojej strategii poszukują minionych śladów codzienności i historii, gdzie prawda jest tak samo frapująca jak fikcja. Ingerują w te opowieści, dokonując przesunięć znaczeniowych, wyrw i osobliwych montaży. W tej cyrkulacji materii i idei wyrwanych z gruzów i mroku zawarty jest także zaczyn alternatywnych scenariuszy wobec wyzwań współczesności – w myśl tego co pisał Fischer: „kiedy coś jest tam, gdzie nie powinno być niczego”.
tekst: Piotr Lisowski, kurator wystawy
organizacja, produkcja i realizacja: Renata Jarodzka, Rafał Jarodzki, Piotr Lisowski, Mirek Łuckoś, Anna Krukowska, Mirek Chudy, Łukasz Bałaciński, Patrycja Ucieklak, Danuta Krzywicka, Teresa Hajłasz-Golonka, Bartosz Gierczak, Michał Czapliński
promocja: Fest Promo
identyfikacja graficzna: Ewa Głowacka
tłumaczenia: Iuliia Lytsevych, Karol Waniek
patroni medialni: MINT, MIEJ MIEJSCE, SZUM