Przejdź do treści

„Kości, chmury, molekuły. Rysunki Jarosława Grulkowskiego”

Ogłoszenie
Opublikowano 12 paź 2017

Otwarcie wystawy w Muzeum Współczesnym Wrocław już jutro -13go października 2017.

Kości, chmury, molekuły. Rysunki Jarosława Grulkowskiego

13.10.2017 – 5.2.2018

Współorganizator: Akademia Sztuk Pięknych im. Eugeniusza Gepperta we Wrocławiu

Planowana wystawa tego uznanego już wirtuoza rysunku (nagradzanego m.in. na Biennale Rysunku w Pilznie (2008), wielokrotnego stypendysty MKiDN oraz UM Wrocławia, przyjmowanego z ogromnym zainteresowaniem podczas prezentacji w galerii Akademii Sztuk Pięknych w Pekinie), obejmuje wyselekcjonowany wybór prac z serii Odnaleźć porządek rzeczy, oraz Przekroje przez wnętrza chmur. Za sprawą naśladownictwa efektów miękkich materii i zmysłowych tekstur artysta opisywał w nich powierzchnię zwykłych przedmiotów lub zgłębiał morfologię tajemniczych substancji i bliżej nieokreślonych tkanek. Najnowszy cykl opatrzony intrygującym tytułem Sekretne życie molekuł (2015–2017) odnosi się do niecodziennego obszaru badań. Rzędy punktów, kropek, kropli czy kul – ułożone linearnie w układach dwójkowych lub trójkowych – sugerują elementy jakiegoś kodu, kojarzą się z alfabetem Braille'a lub kartami perforowanymi. W swoisty sposób mówią o Tajemnicy, czymś nieoznaczonym i zaskakującym, a przy tym melancholijnie pięknym.

 Wystawie będzie towarzyszył katalog z licznymi reprodukcjami.

--------------------------------

Jarosław Grulkowski (ur. 1983) – absolwent Wydziału Grafiki wrocławskiej ASP, od 2009 r. jej pracownik. Uczeń Andrzeja Basaja i Eugeniusza Geta-Stankiewicza, to malarz, ale przede wszystkim rysownik. Nie boi się posługiwać bezpośrednio rękoma i rozcierać węgiel opuszkami palców na żebrowanej karcie papieru Fabriano, rezygnując z ułatwiających pracę narzędzi w postaci sztyftów czy obsadek. W ten sposób włącza do swojej praktyki zmysł dotyku. Dłonie wodzące po płaszczyźnie i modulujące jej powierzchnię są niczym ręce rzeźbiarza badającego strukturę kamienia, ciepłotę drewna lub gęstość gliny. Artysta pracuje z wyczuciem, stosunkowo łatwo usuwa niepożądane ślady czy niedoskonałości, zaś naturalny czarny pigment zachowuje swą aksamitną czerń. Dzięki subtelności, precyzji i finezji Grulkowski osiąga mistrzostwo formalne, a wybrana formuła obrazu wzmaga iluzjonistyczny charakter jego prac.

--------------------------------

Michał Haake / Jarosława Grulkowskiego tworzenie rzeczy mitycznych

(fragment wprowadzenia do katalogu wystawy)

 Prace artysty koncentrują uwagę na osobliwych tworach, wydobytych z płaszczyzny ostrym światłocieniem. W serii „Chmur" wydają się one być bliskie jakimś rozbudowanym, monumentalnym strukturom organicznym, spiętrzeniom albo przekrojom skał, bądź, zgodnie z tytułem, wnętrzom chmur. W serii „Molekuły" ciemne, koliste elementy, często o rozchwianych konturach i z ciągnącymi się za nimi rozmytymi smugami, które sugerują ruch, umieszczone wśród maźnięć, przypominają bądź to jakieś teleskopem zbliżone mgławice, potężne planety lub gromady meteorytów, bądź to mikroskopowe powiększenia jakichś realnie istniejących materii. Inne prace ukazują formy, które wykształcają się już wprost w jakieś skalne drobiny i odłamki. Jednak to nie przede wszystkim fakt, że twory budzą tego rodzaju rozmaite skojarzenia powoduje, że nie są one abstrakcyjne. O ich a-abstrakcyjności decyduje sposób przedstawienia. [...]

 W „Chmurach" białe figury wyłaniają się z nieprzeniknionej dla oka ciemności. Przy czym figury te, wydobyte przez padające z góry ostre światło, które eksponuje ich faliste, lecz zarazem ostre kontury, podkreślone przez rzucane cienie, nie tylko wysuwają się, lecz zdają się wręcz przebijać powierzchnię obrazu i wdzierać w przestrzeń widza, sytuując się w zasięgu jego ręki. Doświadczenie ich przestrzenności jest potęgowane przez jednoczesne wciąganie naszego spojrzenia w otwierające się między nimi mroczne szczeliny. Niemal zapomina się o płaszczyźnie, która je od nas oddziela. Jej istnienie przypomniałaby dopiero próba ich uchwycenia czy przejechania palcem po ich tnących krawędziach. Taki sposób ekspozycji białych form przekłada się na poczucie obcowania z czymś realnym. Nie sposób o nich myśleć jedynie jako o oświetlonych i wysuniętych, ale także jako o twardych bądź – przeciwnie, niezwykle miękkich, jakby falujących niczym podwodne wodorosty.

Również w „Molekułach" głębię obrazu wydobywa silny snop poświaty. Ogarnia ona większą część obrazu i odsłania z zakrywającej je uprzednio ciemności wyłaniające się z przepastnej bieli czarne punkty. W głębi unoszą się koła drobne i rozmyte, bliżej większe i ciemniejsze, najbliżej potężne czarne kręgi. We wzajemnej relacji tworzą one skierowany ku na nam deszcz ciał, których dalszy wzrost zdaje się być powstrzymany już tylko przez oddzielającą je od nas szybę. Zyskują niezwykłą, choć przelotną żywotność. W innych pracach z tej serii deszcz czarnych kółek konkretyzuje się w sekwencje przypominają tablice z drobnymi wypustkami, ułożonymi w znaki alfabetu Braille'a.

Twory na obrazach Grulkowskiego nie przedstawiają niczego znanego, a zarazem zyskują konkretność i namacalność. Sprawia to, że jawią się jakby były właśnie powoływane do realnego bytowania. Wprawdzie są tworami obrazowymi, jednak wydają się istnieć nie tylko jako zjawisko, lecz zarazem już jako rzeczy. Obserwacje te skłaniają do podsumowania i wstępnego określenia źródła swoistości oddziaływania obrazów Grulkowskiego. Zdaje się ona brać z zacierania przez nie możliwości rozdzielenia porządku „abstrakcyjnego" od obecności o bezapelacyjnie rzeczowym charakterze.


zamieściła AZG

Pozostałe aktualności